W czasie rosnącej inflacji i pandemii wielu z nas szuka sposobów na zainwestowanie oszczędności. Nastąpiło bowiem wręcz lawinowe wycofywanie pieniędzy z lokat bankowych. Jedną z istotnych przyczyn jest też niskie oprocentowanie. W co zatem zainwestować, by nie stracić? Jedną z najpewniejszych inwestycji jest ziemia, w tym grunty rolne.
Ceny ziemi rosną
W ciągu roku ceny gruntów pod wielorodzinną zabudowę mieszkaniową wzrosły o kilkanaście procent, wzrósł też popyt na mieszkania, które i tak są coraz droższe. Dlatego niektórym bardziej się opłaci budowa niewielkiego domu jednorodzinnego. Tyle że działek pod zabudowę w naszym kraju jest coraz mniej, nie jest to przecież worek bez dna.
Gdybyśmy porównali ceny ziemi rolnej z 2010 roku do obecnych to niektóre z nich wzrosły nawet o około 500 proc. Za użytki najniższej klasy płacimy nawet 40 tys. za 1 ha. Natomiast najtańsze użytki rolne, jeśli nie są obwarowane ustawowymi ograniczeniami, dają rozmaite możliwości. Nie muszą służyć wyłącznie zasiewom i hodowli. Bywa, że ziemie właściciel przekwalifikowuje.
Również w znacznym stopniu epidemia przyczyniła się do wzrostu zainteresowania działkami rekreacyjnymi. Ich ceny również wzrosły, choć według analityków w 2022 wzrost cen gruntów powinien zwolnić.
Co robić na „nowej” ziemi
W Polsce jest niemała grupa osób, która nabyła ziemię okazyjnie, co szczególnie miało miejsce tuż po 1989 roku i na początku obecnego tysiąclecia. Po latach okazało się, że ziemię nie tylko warto posiadać, ale nawet dalej w nią inwestować. Jest to przecież nieruchomość, która nierzadko bez większego wysiłku właściciela „potrafi” generować dochód. Jeśli tylko mamy pieniądze to inwestowanie w ziemię prawie zawsze się opłaci.
Przede wszystkim, patrząc na wzrost cen, zawsze można ją sprzedać z zyskiem. Jeśli grunty leżą w atrakcyjnym otoczeniu geograficzno-przyrodniczym to możemy pomyśleć na przykład o działalności agroturystycznej. Mamy tego przykłady między innymi na Warmii i Mazurach, gdzie na kilkusethektarowych popegeerowskich areałach utworzono przynajmniej dwie pokazowe hodowle dzikich zwierząt.
Również w miejscach byłych pegeerów coraz częściej spotyka się bydło odporne na niskie temperatury. Na szczęście część lokalnych społeczności dało odpór intensywnej hodowli świń.
Cieszy również i to, że na prywatnych gruntach Warmii i Mazur spotyka się coraz więcej terenów zalesionych. Kontrowersje wzbudzają natomiast elektrownie wiatrowe, gdyż niektórzy właściciele wydzierżawiają swoją ziemię właścicielom wiatraków.